
Pogłębia się kryzys podatku od towarów i usług: dochody budżetu państwa za marzec były już rekordowo niskie (najgorsze w historii tego podatku) – tylko 6 mld zł. Jest to spadek w stosunku do lutego o 3 mld zł, a do stycznia aż o 10 mld.
Oczywiście pierwszy miesiąc tego roku był zupełnie niereprezentatywny, bo o nadzwyczajnie wysokich wpływach (o 7 mld zł wyższe niż średniomiesięczne z zeszłego roku) zdecydował:
Miesięczny poziom dochodów budżetowych podatku od towarów i usług w wysokości 6 mld zł jest katastrofą, która dziś zagląda nam w oczy. Warto zauważyć, że dzieje się tak mimo trwającej w dalszym ciągu blokady zwrotów tego podatku, czyli sztucznego zawyżania jego dochodów kosztem przede wszystkim uczciwych podatników oraz zachowania podwyższonych stawek na ten rok.
Co się stało z wpływami z tego podatku? Przecież znamy publiczne zapewnienia oficjalnych ekspertów, że „gospodarka ruszyła”, więc będą w związku z tym rosły dochody budżetowe. Niestety w obiegu oficjalnym, zwłaszcza w tzw. mediach papierowych, wypowiadają się również specjaliści, którzy zapewne znają się na podatkach, bo kiedyś wypełnili swojego PIT-a oraz osoby zainteresowane odwróceniem uwagi od tego, co się naprawdę tu dzieje. A rzeczywistość jest dość ponura:
Spadek dochodów budżetowych jest wynikiem świadomego demontażu prawa lub „działalności optymalizacyjnej”, a nie jakichś tam wyimaginowanych przyczyn koniunkturalnych. Jeżeli np. cała branża stalowa nie płaci nic do budżetu od października 2013 roku, a opinię publiczną karmi się głupotami w stylu, że „ukrócono tam nadużycia” (po co wyłudzać, jeżeli nic nie trzeba płacić), trudno aby politycy nie czuli się zdezorientowani. Jeszcze w połowie zeszłego roku zwróciłem się do Sejmu oraz Kancelarii Prezydenta RP, aby nie wprowadzać zmian dotyczących tzw. odwrotnego obciążenia: wszyscy rozmówcy prywatnie zgadzali się z moją oceną, ale jak widać twórcy tych przepisów są dużo silniejsi, a ja spotkałem się z pogróżkami ze strony popieranych przez media „ekspertów” chwalących się publicznie tym, że napisali te przepisy w ramach „wyśmienitej współpracy z resortem finansów”.
Niestety w naszym kraju – gdy lobbyści czy oszuści wyłudzają z budżetu pieniądze – od razu odzywa się chór pożytecznych idiotów (?), którzy chwalą władzę za to, że „więcej pieniędzy zostało w kieszeni podatników”.
Stąd wniosek: Panie Premierze, w Tobie ostateczna nadzieja. Trzeba ratować ten podatek i wyrwać go z bermudzkiego trójkąta lobbystów, ekspertów i niekompetentnych urzędników, którzy działają na jego szkodę, a tym samym Polski i nas wszystkich. Nie można czekać, bo katastrofa już jest.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych