Zwrot pieniędzy, a nawet sąd za odwołane badanie
Choć mimo wszystko to jeszcze mało powszechne zjawisko, zdaje się, że świadomość prawno-obywatelska polskiego pacjenta rośnie.
Coraz częściej zdarzają się przypadki żądania od placówek ochrony zdrowia, posiadających kontrakt z NFZ, zwrotu poniesionych kosztów, powstałych w wyniku niedotrzymania należytej staranności w obszarze wykonania badania w terminie ustalonym z pacjentem. Czy alternatywą do przewlekłego oczekiwania i odwoływanych wizyt staną się placówki stricte prywatne lub zagraniczne?
Zwrot niesłusznie poniesionych kosztów
Niemałą burzę wywołała informacja o przypadku pacjenta, który zawalczył o swoje i uzyskał od władz centrum diagnostycznego zwrot poniesionych niesłusznie kosztów w wysokości 429 zł. Mężczyzna na badanie, które finalnie się nie odbyło, przyjechał bowiem do Wrocławia z Katowic. Po tym jak w dniu badania, będąc już we wrocławskim ośrodku, dowiedział się o tym, że planowane badanie nie odbędzie się, zażądał on zwrotu poniesionych kosztów podróży oraz noclegu – łącznie wspominane 429 zł. Narodowy Fundusz Zdrowia, który podpisał kontrakt z placówką, początkowo bagatelizował skargę, która jednak ostatecznie za zasadną uznana została przez władze centrum diagnostycznego, w którym nie doszło do badania.
W świetle prawa
Zwrot poniesionych niesłusznie wydatków nie jest w takim przypadku wymagany jednak literą prawa. Podstawowym argumentem jest tu jednak brzmienie art. 20, ust. 8 Ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych: „W razie wystąpienia okoliczności, których nie można było przewidzieć w chwili ustalania terminu udzielenia świadczenia opieki zdrowotnej, a które uniemożliwiają zachowanie terminu wynikającego z listy oczekujących, świadczeniodawca informuje świadczeniobiorcę w każdy dostępny sposób o zmianie terminu wynikającego ze zmiany kolejności udzielenia świadczenia i jej przyczynie. Przepis ten dotyczy również przypadku zmiany terminu udzielenia świadczenia opieki zdrowotnej na wcześniejszy.” Nie mówi on bezpośrednio o konieczności pokrycia ewentualnych roszczeń, jednak pozwala niedoszłemu pacjentowi na wytknięcie placówce zaniedbania w obszarze przekazania mu informacji, której dostarczenie nie byłoby powiązane z koniecznością wydatkowania kosztów dojazdu czy noclegu. Ważne, aby w przedmiotowym piśmie skierowanym do winnej placówki, dokładnie opisać zaistniałą sytuację oraz przedstawić poniesione koszty, dokumentując je kopiami biletów, faktur czy rachunków. Zaznaczyć należy jednak, że skargi tego typu nie powinny być kierowane do Narodowego Funduszu Zdrowia, który nie ma możliwości egzekwowania zwrotu, a konkretnych placówek, które niedoinformowały o zmianie terminu badania. Te oczywiście nie zawsze są chętne, by zrekompensować koszty niepotrzebnego stawiennictwa, co faktycznie oznacza, że możemy pogodzić się z utratą kilkudziesięciu czy kilkuset złotych lub skierować odpowiedni pozew, by to sąd zadecydował o ewentualnej zasadności naszych roszczeń.
Prywatnie lub za granicą
Ilość problemów powiązanych z publiczną służbą zdrowia sprawia, że Polacy coraz częściej i chętniej decydują się na korzystanie z usług prywatnych placówek, gdzie traktowani są jak klienci, a nie dokuczliwi petenci. To właśnie między innymi nieudolność publicznej służby zdrowia sprawia, że rynek prywatnej opieki zdrowotnej ma się w Polsce doskonale - szacuje się, że w roku 2012 jego wartość wzrośnie łącznie o 5% rok do roku, co oznaczało będzie, że osiągnie on wolumen ponad 32 miliardów złotych. Co ciekawe w znacznej większości nie chodzi przy tym o skomplikowane przypadki przewlekłych chorób, a najzwyklejsze konsultacje i badania w ramach ortopedii, chirurgii, ogólnej ochrony zdrowia czy neurologii.
Innym, nieco bardziej radykalnym rozwiązaniem problemów pacjentów, może być także opieka zdrowotna w ramach przyjętej przez europosłów w styczniu 2011 roku dyrektywy o ponadgranicznej opiece zdrowotnej. Ma ona zacząć obowiązywać w drugiej połowie 2013 roku, a jej założeniem jest prawo pacjenta do swobodnego wyboru miejsca tzw. „planowego leczenia”. „Medyczna strefa Schengen” gwarantuje więc, że będziemy mieli prawo do skorzystania z leczenia w Berlinie czy w Paryżu, jednak zakłada ona także pewne obostrzenia. Pierwszym z nich jest konieczność uzyskania zgody NFZ, gdy założeniem leczenia będzie minimum jedna noc spędzona w szpitalu lub dokonanie wysokospecjalistycznego i kosztownego zabiegu. Bardzo ważnym elementem jest także, że NFZ odmówi zwrotu kosztów leczenia za granicą, jeśli bez kolejki może ono zostać wykonane w jednej z polskich placówek. Nie mamy także co liczyć na pełne finansowanie wizyt lekarskich poza Polską – NFZ zrekompensuje jedynie równowartość kosztu usługi według obowiązujących w kraju stawek.