Budżetówka kontra sektor prywatny
Kto ma lepiej: Pracownicy budżetówki czy sektora prywatnego? Która grupa wyjdzie z kryzysu obronną ręką? Odpowiedź na te pytania jest bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać. Czy musisz bać się o swoje miejsce pracy?
Wzajemne animozje między pracownikami sektora prywatnego a budżetówki są już legendarne. Stereotyp jest bezlitosny: u „prywaciarza” może i zarobisz, ale z pracy o 16 nie wyjdziesz, w budżetówce z kolei zarobki kiepskie, ale pewne i to bez przepracowania. Życie jednak weryfikuje podobne przesądy. Czas przyjrzeć się liczbom.
Jedziemy czy hamujemy?
Zacznijmy od tego, że pracownicy sektora prywatnego mają przewagę liczebną. Według raportu przygotowanego przez PKPP Lewiatan, cztery na pięć osób pracują w sektorze prywatnym. To jeszcze nic – w Polsce istnieje 31 razy więcej podmiotów prywatnych niż publicznych. Oczywiście sporą cześć z nich stanowią jednoosobowe mikroprzedsiębiorstwa. Tym niemniej jednak, nowa firma to potencjalne miejsca pracy Największym pracodawcą jest u nas szeroko pojęty przemysł, jednak imponującą dynamikę wzrostu miał u nas sektor IT, którzy przoduje w wynagrodzeniach pracowników – Rzeczywiście, inwestowanie w nowoczesne technologie przynosi świetne rezultaty – komentuje Dariusz Jarczyński z PrimeSoft Polska – dzięki temu nasz sektor może oferować pracownikom atrakcyjne warunki zatrudnienia – Dodaje Jarczyński. Podobne zdanie w tej sprawie ma Dawid Nowicki z Neptis S.A. – Sektor prywatny szybciej i sprawniej reaguje na potrzeby rynku dlatego jest atrakcyjnym miejscem zatrudnienia dla mobilnych i kreatywnych osób – podkreśla Nowicki. Raport przedstawiony przez Lewiatan podkreśla też wkład prywatnych przedsiębiorców w zasilenie domowych budżetów: w przeciętnej rodzinie przeszło 67 % dochodu na osobę pochodzi z wynagrodzeń wypłacanych przez firmy.
Lekko, łatwo i przyjemnie?
Jest jednak i druga strona medalu, korzystna dla osób pracujących w budżetówce. Jeśli spojrzeć na surowe dane, to przynajmniej statystycznie w lepszej sytuacji są ci, którzy pracują w sektorze publicznym. Według danych GUS na początku 2012 r. średnie zarobki w sektorze prywatnym wynosiły 3321 zł brutto. Podczas, gdy w sektorze publicznym oscylowały one wokół 4103 zł. Należy jednak pamiętać, że średnia może być myląca, ponieważ zawyżają ją np. wysoko postawieni urzędnicy, czy górnicy. Pracujący w sferze budżetowej mogą też liczyć na dodatkowe przywileje np. dodatki motywacyjne, stażowe czy specjalne. Niektórzy mogą udać się na wcześniejsze emerytury (mundurowi) czy urlopy na podratowanie zdrowia (nauczyciele) . Państwowe posady uchodzą też za bardziej stabilne i mniej stresujące. W wielu przypadkach dodatki i bonusy wypłacane są pracownikom z mocy prawy a więc niejako automatycznie. Kwestię te reguluje chociażby ustawa o pracownikach samorządowych z 2008 roku. Czy miejsca pracy w sektorze publicznym mają większe szanse przetrwać kryzys? Teoretycznie tak, chociaż nic nie jest przesądzone. Łatwo wyobrazić sobie zniknięcie z rynku firmy szyjącej sukienki niż np. likwidację urzędu marszałkowskiego. Nie znaczy to jednak, że nie nastąpi np. zamrożenie płac i ograniczenie liczby przyjęć nowych pracowników.
W obecnej sytuacji wiele osób nie ma niestety komfortu wyboru miejsca zatrudnienia i szuka go zarówno w sektorze prywatnym jak i publicznym. Oba sektory oferują trochę inny rodzaj zatrudnienia i pewnie w inny sposób będą reagować na kryzys w gospodarce. Ważne jest aby zarówno w jednym jak i drugim miejscu pokazać swoje możliwości korzystać z oferowanych benefitów.