Mocno ryzykowna inwestycja w platynę
Metale szlachetne to nie tylko złoto i srebro, ale także budząca zainteresowanie inwestorów platyna, która oczywiście także powiązana jest z obszarem numizmatycznym.
Niestety o zyski w platynowym biznesie trudno, a to z racji ograniczonego doń dostępu, dużych wahań jej ceny, znikomemu zainteresowaniu, różnicom kursowym, opłatom manipulacyjnym i wysokim cenom sprzedaży.
Brak perspektyw
Pierwszą i niezwykle ważną kwestią dotycząca rynku obrotu platyną w Polsce jest fakt, że jest on niewspółmiernie mniejszy od rynków kupna sprzedaży innych metali szlachetnych, czyli złota i srebra. Jest to przyczyną niskiej płynności inwestycji, jednak nawet nie w ujęciu trudności ze zbyciem kruszcu, a otrzymaniem za niego zadowalającej ceny. Skup i sprzedaż platyny jest bowiem z marginalnymi wyjątkami prowadzony przez największych dealerów, którzy zainteresowani są minimalizacją ceny, po której nabywają kruszec. Rzecz jasna dążą oni także do maksymalizacji zysku ze sprzedaży platyny, przez co ceny sprzedaży kruszcu mijają się znacznie z jego cenami spot, czyli cenami wyznaczającymi aktualną wartość metalu. Różnice te są przy tym oczywiście najbardziej widoczne w przypadku monet lokacyjnych, na które z racji niewielkiej wagi nakładane są po prostu wyższe marże. Różnice te mają oczywiście charakter zmienny, jednak do rzadkości nie należą przypadki, gdzie w odniesieniu do monety lub niewielkiej sztaby, po uwzględnieniu różnic kursowych, ich lokalna cena sprzedaży jest o kilkanaście, kilkadziesiąt, a nawet kilkaset procent wyższa od obowiązującej ceny spot. Wysokość marży pobieranych w obrocie kruszcem powoduje więc, że nawet spektakularne wzrosty cen rynkowych platyny, nie muszą być równoznaczne z zyskiem.
Wysokie roczne stopy zwrotu i ryzyko
Dane Global Financial Data, przedstawiające roczne stopy zwrotu inwestycji w platynę oszacowane w oparciu o tygodniowe zmiany stóp zwrotu w latach 2002-2012 pokazują, że stopy osiągnęły w tym okresie wartości minusowe wyłącznie dwukrotnie - w roku 2011 (-19,0%) oraz 2008 (-42,0%), do czego przyczyniła się nagła wyprzedaż platyny w odpowiedzi na gospodarcze załamanie rynku kryzysowego roku 2008. W pozostałych latach roczne stopy zwrotu miały się jednak całkiem nieźle. W roku ubiegłym wskaźnik zwrotu wyniósł 9,0%, jednak np. w roku 2010 wyniósł on 17,0%, w roku 2005 i 2006 po 15,0%, w roku 2007 znacznie więcej, bo 37,0%, a maksimum dla dekady w roku 2009, gdzie platyna odbiła się po spadkach roku poprzedniego i zdołała wypracować roczną stopę zwrotu z inwestycji na poziomie aż 65,0%.
Niestety tendencja ta obrazuje poniekąd niestabilność rynku platyny, a tym samym dużą zmienność jej ceny. To właśnie ten czynnik determinuje wyliczony, ponownie przez Global Financial Data na bazie tygodniowej zmienności cen platyny, wskaźnik ryzyka inwestycji w platynę. W latach 2002-2012 nigdy nie był on niższy od wartości 11% i kształtował się następująco: 2002-18,0%; 2003-16,0%; 2004-18,0%, 2005-11,0%; 2006-26,0%; 2007-14,0%; 2008-43,0%; 2009-25,0%; 2010-23,0%, 2011-24,0%, 2012-20,0%. Warto wspomnieć także, że wskaźnik ryzyka w tych latach był dla złota w znacznej większości niższy, tj. zrównał się z ryzykiem towarzyszącym platynie w roku 2003, a przewyższył go wyłącznie dla lat 2005 oraz 2007.
Produkty strukturyzowane
Innym rozwiązaniem, niż fizyczne posiadanie platyny jest inwestycja w produkty strukturyzowane. W ich przypadku zysk, po upływie okresu inwestycyjnego, wyliczany jest na bazie współczynnika uczestnictwa i stopy zwrotu z notowań kruszcu. I choć dzięki powszechnie stosowanemu ubezpieczeniu nie istnieje tu najczęściej ryzyko straty, to jednak nie należy także specjalnie nastawiać się na spektakularne zyski, szczególnie że część instytucji oferujących tego rodzaju produkty, stosuje zmienne (uzależnione od procentowego wzrostu notowań platyny) sposoby wyliczania zysku. Dodatkowo nie ma tu w czasie trwania inwestycji możliwości skorzystania z tzw. pick’u, czyli dużego wzrostu ceny platyny w stosunkowo krótkim okresie czasu. Wyjście z inwestycji w tym punkcie także nie będzie opłacalne, ponieważ scenariusz ten powiązany jest z tzw. opłatą likwidacyjną, której wysokość to np. 17%. Uwzględniając przy tym 1% lub 2% prowizji wstępnej, mała jest szansa na to, żeby w tym przypadku dorobić się fortuny.