Dywersyfikacja dobrze chroni portfel. Koncentracja pozwala mu pęcznieć
Mądre i bezpieczne inwestowanie polega na dywersyfikowaniu portfela. Jednak taka strategia nie doprowadzi nigdy inwestora do wielkiego bogactwa. To może sprawić tylko koncentracja portfela na kilku bardzo starannie wybranych aktywach. Jest na to mnóstwo dowodów.
– Amerykański biznesmen Andrew Carnegie powiedział niegdyś, że najlepszym sposobem na to, by zostać bogatym, to włożyć wszystkie jajka do jednego koszyka i pilnować go bacznie. Skoro tak twierdził, to chyba miał ku temu podstawy, nieprawdaż? – mówi mecenas Robert Nogacki, założyciel Kancelarii Prawnej Skarbiec, specjalizującej się m.in. w obsłudze prawnej przedsiębiorstw.
– Jednak nie możemy po prostu słuchać powiedzonek – dodaje. – Musimy zerknąć na to, co mówi nauka. Badania prof. Clemensa Sialma z University of Texas nad skoncentrowanym inwestowaniem dowodzą, że fundusze o dużej sektorowej koncentracji portfela mają zazwyczaj lepsze wyniki od funduszy o dużym stopniu dywersyfikacji – przekonuje mec. Nogacki.
Podobnie ma się rzecz, jeśli chodzi o osiągnięcia inwestorów indywidualnych. Z badań Sialma wynika, że ci, którzy mają w portfelu trzy walory lub mniej, osiągają zazwyczaj lepsze wyniki od tych, którzy mają portfele prawidłowo zdywersyfikowane.
Zdaniem Sialma koncentracja portfela jest skuteczniejsza dlatego, że inwestorzy mający mało spółek w portfelu po prostu starannie dokonali wyboru, ponieważ bardzo dobrze je znają i zazwyczaj spółki te dobrze sobie radzą – a więc cena ich papierów idzie w górę.
Jednak nie tylko teoria przemawia za ryzykiem, które niesie ze sobą koncentracja portfela (jeśli ktoś chce się mocno wzbogacić). Przemawia za tym przede wszystkim historia. Nie trzeba sięgać daleko – wystarczy przypomnieć drogę do bogactwa Warrenna Buffetta. Ten powszechnie szanowany inwestor, zwany Wyrocznią z Omaha, na początku swojej kariery dwukrotnie złamał zasadę dywersyfikacji portfela. W 1951 roku (gdy miał ledwie 22 lata) kupił papiery firmy ubezpieczeniowej GEICO za około 10 tys. USD, co spowodowało, że ta firma stanowiła 65 proc. jego portfela. Ponownie przeważył portfel w stronę GEICO w 1976 roku, gdy kupił walory za 45 mln USD (za jedną akcję dał 2 USD) – po kilku latach papiery tej firmy stanowiły jedną trzecią jego portfela. Na obydwu tych ruchach wyszedł świetnie, a szczególnie na tym drugim – cena akcji GEICO od 1976 do 1995 roku poszła w górę o 48,000 proc.!
Uczeń Buffetta, który w tej chwili jest jego wspólnikiem i prawą ręką – Charlie Munger – zazwyczaj ma w portfelu akcje ledwie trzech spółek. Czemu tylko tylu? Otóż Munger zwraca uwagę, że nawet bardzo inteligentny człowiek nie jest w stanie kontrolować tego, co dzieje się w kilkunastu lub kilkudziesięciu firmach – a teoria dywersyfikowania portfela mówi, że powinno się w nim znajdować najlepiej między 20 a 50 walorów!
Warto sięgnąć głębiej do historii i przywołać niezwykle ciekawy przykład inwestora znanego bardziej z tego, że był ekonomistą. Chodzi o Johna Maynarda Keynesa. Część akcyjna jego portfela była zawsze bardzo mocno skoncentrowana. Były czasy, gdy miał sporo akcji kopalni złota, by w kilka miesięcy później zamienić je na papiery producenta aut. Keynes z sukcesem zarządzał funduszem Chest Fund, stosując zasadę koncentracji portfela w latach 1927-1945. W tym okresie fundusz zanotował 13-procentową średnioroczną stopę zwrotu, a tymczasem brytyjski rynek akcji tkwił w marazmie (-0,1 proc. średniorocznie).
– Zanim jednak zaczniemy iść w ślady Buffetta czy Mungera należy zdać sobie sprawę, że tego rodzaju ruch musi być poprzedzony mnóstwem pracy – zaznacza mec. Nogacki. – Koncentracja portfela na kilku spółkach oznacza dla inwestora tak naprawdę krew, pot i łzy. Dziesiątki godzin spędzonych na analizie sprawozdań finansowych i osobiste wizyty w siedzibie (i oddziałach lub fabrykach) spółki. Do tego dochodzi ocena kompetencji zarządu i prowadzonej przez niego polityki... – ostrzega.
Koncentracja portfela to strategia dla inwestora, który ma czas i wiedzę. Najlepiej, by miał także zapewniony stały dopływ gotówki z jakiegoś innego źródła niż akcje (dywidendy) oraz – co chyba najważniejsze – przysłowiowego „nosa” do wybierania spółek. Pamiętajmy bowiem, że nawet firma, która ma świetne wyniki finansowe lub doskonały produkt nie musi odnieść sukcesu rynkowego – z powodu słabego zarządzania, nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, niedocenienia produktu przez rynek...
Jednym słowem: koncentracja portfela inwestycyjnego wiąże się z dużym nakładem pracy i dużym ryzykiem. Co oczywiście może zostać sowicie wynagrodzone.
Portal Skarbiec.biz S.A. największy, niezależny serwis o prawie, finansach i gospodarce.