Przewodnik Ekonomiczny#5 Skąd się bierze inflacja?
Rafał Woś
http://sxc.hu/
podatnik.info

Przewodnik Ekonomiczny#5 Skąd się bierze inflacja?

Darmowy program do rozliczania PIT 2023/2024

Windows, MacOS, Linux, iOS oraz Android

Rozlicz PIT online

lub pobierz za darmo

Zwolennicy opowieści o „spirali” powiedzą wam tak: ludzie chcą lepiej zarabiać i próbują wykorzystać swoją siłę w miejscu pracy (związki zawodowe, unikalne kompetencje) albo w systemie politycznych (demokratyczne wybory) do tego, by sobie takie podwyżki wywalczyć. Nie przynosi to jednak - powiedzą wam zwolennicy tezy o „spirali” - spodziewanych efektów. Przeciwnie. Będzie coraz gorzej. Bo w ślad za rosnącymi płacami w górę podjadą także ceny. Takie wyrównanie zżera cały pozytywny efekt wzrostu płac. A nawet sprawia, że pojawiają się nowe roszczenia płacowe, po których spełnieniu ceny też muszą jeszcze bardziej urosnąć. I tak znajdujemy się już we wspomnianym korkociągu. Z 5 proc. inflacji robi się 15 proc. Z 15 proc. wspinamy się na 30. procent. Z 30 proc. wchodzimy na 60 proc. I tak dalej. Nieszczęście gotowe. Na koniec trzeba wypłatę odbierać taczkami jak na satyrycznych rysunkach z czasów republiki weimarskiej.

 

Ta wizja „płacowo-cenowej spirali” nie jest niewinnym - ani tym bardziej obiektywnym - opisem realnych praw ekonomicznych. Tak naprawdę  zarysowana tu groźba ścieżki wiodącej ku hiperinflacji odgrywała w minionych dekadach w publicystyce ekonomicznej zachodniego świata bardzo brzydką rolę. „Spirala” była straszakiem przy pomocy którego próbowano zablokować wszelką rozmowę o podwyżkach płac w gospodarce. Każde bowiem polepszenie pozycji pracownika w systemie kryło w sobie zagrożenie wejścia na równię pochyłą, na końcu której były Weimar, Wenezuela, Zimbabwe i inne nośne przykłady współczesnych epizodów hiperinflacyjnych.

 

Ale straszenie „spiralą” miało też wiele skutków ubocznych. Wśród nich warto wymienić kompletne niemal zablokowanie rozmowy o prawdziwych przyczynach inflacji występujących we współczesnym świecie. W efekcie również dziś bez trudu traficie na ludzi (często uważających się za poważnych ekonomistów), którzy na pytanie „skąd się bierze inflacja?” odpowiedzą wam niezawodnie, że z nadmiaru pieniądza, który znalazł się w kieszeniach ludzi i który nie ma pokrycia w „realnym pieniądzu”.

 

Tyle, że to nie jest prawda. A na pewno nie cała. Bo inflacja ma w prawdziwym świecie dużo więcej przyczyn. Dziś zaś widać to szczególnie dobrze.

 

Jeszcze przed wybuchem wojny na wschodzie ekonomista z Zurychu Enzo Rossi (pomagali mu doktoranci Philipp Baumann i Alexander Volkmann) napisał pracę, w której próbował zważyć najważniejsze czynniki, które tu i teraz mają wpływ na zjawiska inflacyjne.

 

Na miejscu pierwszym tej wyliczanki znalazły się oczywiście ceny podstawowych surowców. A więc głównie energii, żywności oraz kluczowych minerałów. Są one ważne dlatego, że surowce to kluczowy składnik każdego w zasadzie procesu budowania wartości ekonomicznej. Aby stworzyć tekst, który właśnie państwo czytają i dorzucić swój kamyczek do polskiego PKB potrzebuję komputera podłączonego do internetu, kawy zrobionej w ekspresie przelewowym i obiadu, który zjadłem przed chwilą w pobliskiej knajpce. We wszystkich wymienionych tu czynnikach produkcji odbija się aktualna cena przeróżnych surowców: od prądu wytworzonego z paliw, przez żywność przetworzoną w posiłek po substancje rzadkie które znajdziemy we wszystkich towarzyszących nam sprzętach.

 

I właśnie te surowce są dziś rekordowo drogie. Indeks FAO (Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa) określający globalny poziom cen żywności jest dziś wyżej niż był w rekordowych czasach kryzysu naftowego lat 70. Ropa jest najdroższa od roku 2011. Podobnie z nawozami i szeregiem metali rzadkich. Z przyczyn nowych geopolitycznych niepewności rosną też ceny ubezpieczenia transportu towarów. Wielkie transportowce kursujące po morzach i oceanach świata nie nadążają wręcz z obsługą zamówień. Dzieje się tak zarówno z powodu wojny w Ukrainie, sankcji nałożonych przez zachód na import wielu rosyjskich towarów, ale także przez wznowiona w Chinach w ostatnich miesiącach akcję „zerocovidową”, która skutkuje nowymi lockdownami paraliżującymi obrót towarami w wielu kluczowych dla światowej gospodarki chińskich portach. W efekcie podaż szeregu surowców jest niewystarczająca w stosunku do potrzeb. A wobec tego ich ceny idą w górę. 

 

Ale to nie wszystko. Członkini władz Europejskiego Banku Centralnego Isabel Schnabel powiedziała niedawno, że kolejnym ważnym czynnikiem pchającym dziś w górę inflację jest nadwyżka oszczędności, która pojawiła się w rękach mieszkańców krajów rozwiniętych po pandemii covid-19. Chodzi o te wszystkie niewydane przez półtora roku pieniądze, które normalnie poszłyby na kina, restauracje czy wyjazdy. A których - z powodu lockdownów - wydać się nie dało. Teraz te pieniędzy wjechały na rynek, a producenci tych wszystkich dóbr i usług po chudych latach postanowili się odkuć podjeżdżając z cenami. Doprowadziło to do sytuacji paradoksalnej, w której - mimo wysokiej inflacji i zagrożenia recesją w strefie euro - wiele firm i koncernów notuje ostatnio rekordowe zyski.

 

Kolejnym ważnym czynnikiem decydującym o poziomie cen jest zbiór, który można nazwać „wpływem cywilizacyjnym”. Konkretnie chodzi tu o demografię, postęp technologiczny oraz globalizację. Przeważnie przyjmuje się, że starzenie się społeczeństw działa dezinflacyjnie (zmniejsza inflację), ale z kolei postępy w rozwoju technologii komunikacyjnych i internetowych działają odwrotnie, bo proinflacyjnie. Globalizacja ma zaś na inflację wpływ mieszany. Wolny handel trochę ceny obniża. Ale już towarzyszące jej budowanie pozycji globalnych supermonopolistów może ceny w niektórych sytuacjach podnosić. Poza tym ekonomiści zauważyli, że w obszarach o dużym stopniu gospodarczej integracji inflacja bywa często „eksportowana” z kraju do kraju. Dzieje się tak dlatego, że wiele dóbr produkowanych i dostarczanych jest przez międzynarodowych producentów na wiele rynków naraz.

Dopiero na dalszych miejscach na liście czynników wpływających na poziom inflacji pojawiają się dynamika gospodarcza (płace) oraz kwestie pieniężne. Czyli fizyczna ilość pieniądza wpuszczonego w gospodarkę. A gdzieś na szarym końcu są zaś stan finansów publicznych czy historia inflacyjnych epizodów w zbiorowej świadomości danego kraju. Ale te ostatnie czynniki to już jest zupełne wróżenie z fusów.

Dopiero patrząc na pełną listę przyczyn inflacji można z tego zjawiska coś zrozumieć. Ale żeby to zrobić, musimy zapomnieć o najprostszym wytrychu „spirali płac i cen”. Bo jest on po prostu nadmiernym uproszczeniem.

O autorze:

Rafał Woś, dziennikarz i publicysta ekonomiczny. Pracował w "Dzienniku Gazecie Prawnej", "Polityce" i "Tygodniku Powszechnym". Obecnie członek redakcji "Salonu24". Autor kilku książek m.in. "To nie jest kraj dla pracowników" czy "Dziecięca choroba liberalizmu". Współautor scenariusza do filmu fabularnego "Gierek". Laureat szeregu najbardziej prestiżowych nagród dziennikarskich.

Loading Comments
Gorące tematy

Formularze PIT

Formularze PIT do druku

Zainteresuje cię także
Rozliczenie dotacji mój prąd w PIT – sprawdź, co musisz wiedzieć!