
Pracodawcy RP sprzeciwiają się planom rządu dotyczącym przekazania 4 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej na uzupełnienie niedoboru funduszu emerytalnego. Zdaniem ekspertów należy wstrzymać się z tą decyzją do momentu, kiedy rzeczywiście będzie to konieczne.
Według członków organizacji, obecna sytuacja demograficzna W Polsce nie pogarsza się na tyle, by już sięgać do rezerw zgromadzonych w FRD. Rząd z kolei uzasadnia takie posunięcie ciągłym wzrostem liczby osób w wieku poprodukcyjnym.
Pracodawcy RP powołują się jednak na dane GUS. Wynika z nich, że obecnie w wieku produkcyjnym jest 24,6 mln osób, zaś w wieku poprodukcyjnym 6,4 mln, co oznacza, że na jednego emeryta przypadają cztery osoby pracujące. Zaznaczają jednocześnie, że zgodnie z prognozami, w 2035 roku jeden emeryt będzie na utrzymaniu dwóch osób w wieku produkcyjnym. Wówczas, jak twierdzą, nastąpi odpowiedni moment na wykorzystanie oszczędności z FRD.
To pozorna metoda obniżania długu sektora finansów publicznych, która w dłuższej perspektywie nie rozwiąże problemów finansowych FUS. Taka polityka rządu jest krótkowzroczna i była wielokrotnie krytykowana przez partnerów społecznych. Niemniej jednak w dalszym ciągu jest kontynuowana – mówi Piotr Rogowiecki.
FRD miał być zabezpieczeniem finansowym, które za kilkanaście lat złagodzi problemy starzejącego się społeczeństwa. Mimo to, Fundusz Ubezpieczeń Społecznych w ciągu pierwszych czterech miesięcy tego roku, wykorzystał już prawie połowę dotacji budżetowej. Warto przypomnieć, że rząd w ubiegłym roku przekazał całość środków z FRD do budżetu – 7,5 mln zł.
W związku ze zmniejszeniem składki do OFE. drugi filar przestaje chronić system emerytalny przed ryzykiem demograficznym. Dlatego też należy rozsądnie wydatkować środki FRD, aby zapewnić rzeczywiste zabezpieczenie finansowe w okresie kryzysu demograficznego – zaznacza Rogowiecki.
Źródło: Pracodawcy RP